Witaj!
Zamierzałam się przedstawić jednym treściwym zdaniem, ale okazuje się, że to nie takie znowu proste. Kim jestem? Pełną pasji twórczynią rękodzieła. Lektorką języka niemieckiego. Żoną świetnego inżyniera i dumną mamą absolwentki Politechniki Wrocławskiej. Uwielbiam moje koty, książki, dobrą muzykę, poznawanie ciekawych ludzi i uczenie się nowych rzeczy. Lubię, kiedy się dzieje 🙂
Rękodzielniczego bakcyla złapałam gdzieś w okolicach czwartej klasy podstawówki. Moje lalki miały kompletne szydełkowe stylizacje – sukienki, spodenki, kapelusze, ba! nawet majtki potrafiłam zrobić na szydełku!
Jestem bardzo wdzięczna mojej kochanej Mamie, bo to ona mnie tego nauczyła. I zawsze wspierała we mnie ciekawość świata i odwagę próbowania nowych rzeczy, nawet jeśli na początku wychodziły koślawie. Najpierw było szydełko, potem szaliki, getry i swetry na drutach, potem haft richelieu. A jeszcze później biżuteria z koralików i scrapbooking – bo musiałam sprawdzić, czy potrafię 🙂
Kiedy urodziła się moja córeczka, znów mogłam dziergać małe sweterki i śpioszki – było cudnie! Bo właśnie dzierganie kocham najbardziej – zwłaszcza że mamy dziś do dyspozycji tak wspaniałe włóczki. Nie znajdziesz u mnie ani grama akrylu, wyłącznie naturalne, mięciutkie, przytulne i bezpieczne ubrania z wełny merynosów, alpaki i owiec, bawełny, moheru i jedwabiu. Praca z nimi to sama przyjemność!
Uwielbiam obcować z ludźmi, którzy poza normalnym codziennym życiem znajdują czas i chęci na realizowanie swoich pasji i rozwijanie talentów!
Bo oni są jacyś inni – częściej się uśmiechają, mniej marudzą, jakoś bardziej lubią ludzi. Spędzanie czasu w ich towarzystwie inspiruje i napędza do działania, podnosi życiową energię. Na mnie w każdym razie to działa w sposób niezawodny i za każdym razem!
Dlatego bardzo chętnie uczestniczę w kocich wystawach, jarmarkach rękodzielniczych i w innych imprezach skupiających pasjonatów. To jest magia, jak różne pasje mają inni twórcy, jak niesamowite rzeczy potrafią stworzyć! Oglądając pozostałe stoiska uczestników jarmarku, szczerze podziwiam ich umiejętności i cierpliwość do technik wytwarzania, które często są znacznie bardziej skomplikowane niż moje! Takie filcowanie na przykład, albo zdobienie ceramiki. Albo wytwarzanie niesamowitych rzeczy z wosku pszczelego, albo z papierowej wikliny… Wszystkie te przedmioty są dla mnie na swój sposób magiczne, bo wykonane ręcznie niosą w sobie zawsze część serca swojego twórcy. One nigdy nie są bezosobowe, sztampowe – a spersonalizowane i podarowane komuś w prezencie mówią: „Jesteś dla mnie ważny”.
To lubię w rękodziele najbardziej.